Wydawać by się mogło, że przyrządzenie placków ziemniaczanych, to nie lada problem, gdyż zajmuje to dosyć dużo czasu. Tak naprawdę jednak najwięcej uwagi poświęca się przetarciu ziemniaków i właściwie od sprzętu tylko zależy to, w jakim tempie to zrobimy. Możemy posłużyć się najzwyklejszą tarką, najlepiej z dużymi otworami, wtedy ziemniaki będą bardziej wyczuwalne albo wykorzystać do tego celu robota kuchennego, tudzież blender. Ja zdecydowałam się na tę trzecią opcję i posiekałam ziemniaki w kilka minut. No dobrze, ale czego potrzebujemy oprócz ziemniaków?
Potrzebne:
-
ziemniaki – ilość wedle uznania i pojemności żołądka
-
1-2 jajka
-
2 cebule
-
sól
-
pieprz
-
olej
-
mąka – tyle, aby placki „jako tako” się trzymały
Do dzieła!
Tak, jak pisałam na początku, najpierw musimy zetrzeć ziemniaki. Ja dodaję jeszcze cebulę, dzięki czemu placki mają wyrazisty, nieco intensywny smak. Do tak przygotowanej masy należy dorzucić jeszcze jajka, mąkę dla sklejenia nieco płynnej konsystencji, do tego jeszcze sól i pieprz do smaku.
Potem wystarczy rozgrzać olej na patelni i łyżką nałożyć trochę ciasta, formując dość cienkie placki, następnie obsmażyć z obu stron. Zwykle wychodzą dość tłuste, dlatego zanim wylądują na talerzach, odtłuszczam je jeszcze papierowym ręcznikiem.
Małe czary-mary
Jeśli mam ochotę na nieco bardziej puszystą wersję, to dodaję do ciasta łyżkę, dwie śmietany i wychodzą równie pyszne, a do tego grubsze. Czasem polewam je gulaszem i mam placuszki po węgiersku, czasem posypuję tyko cukrem, a czasem polewam śmietaną i…solę, co smakuje całkiem nieźle, choć znajomi się dziwią.
Smacznego!