Każdy chyba wie, że nikt tak nie przyciąga klientów jak kontrowersyjna, najlepiej kojarząca się z seksem nazwa. Zapewne miał to na uwadze, wynalazca kolorowego drinku Sex on the Beach. Zamówienie tegoż drinku jest również dobrym pretekstem do zawarcia znajomości na jedną noc, z czym czasem spotykam się w barze. Nie jest to może niezawodny tekst na podryw, ale co bardziej wyzwolone, rządne przygód dziewczyny, którą lubią grę w „otwarte karty” dają się na to złapać.
Jednak, jakich by to podtekstów nie ukrywała nazwa, drink jest naprawdę wyborny. Smakuje fantastycznie, zwłaszcza z sokiem ze świeżo wyciśniętych owoców, co polecam spróbować. Wygląda też równie świetnie, dlatego czym prędzej zastosujcie poniżej podany przepis 🙂
- 20 ml wódki
- 20 ml likieru brzoskwiniowego
- 40 ml soku pomarańczowego
- 40 ml soku żurawinowego